boże paradoksy

piątek, 27 lutego 2009 · 0 komentarze

Boże paradoksy masakrują nasz umysł, ale z drugiej strony dają pole do popisu wspaniałej mądrości bożej. Nasz umysł szufladkuje, segreguje wiadomości i logicznie je układa. Co jakiś czas będę pisał o takich dylemacikach próbując w jakiejś części namalować jakieś rozwiązanie a w jakiejś zostawić sprawę otwartą.

Pierwszy temat: Co świadczy o tym że ktoś służy Bogu - jego kompetencje, czy pragnienie służby?
Otóż kompetencje są bardzo ważne ponieważ Bóg nie chce bylejakości, nie chce dzieła wykonywanego niedbale, chce doskonałości.
W praktyce jest jednak różnie. Bóg wybiera ludzi bez kompetencji, nie świętych, z uporczywie powtarzającymi się słabościami, niedoświadczonych.
I co???
Według mnie po pierwsze ważniejszy niż "dzieło boże" jest człowiek. Bóg kształtuje człowieka dając mu różne zadania. Niektóre zadania śmiem twierdzić są nie do wykonania tylko dlatego aby człowiek zobaczył swoją słabość.
Po drugie często bywa tak, że Bóg wybiera grzesznika, słabiaka, niekompetentnego a później czyni go specjalistą w swojej dziedzinie.
Nasze pragnienie kompetencji u siebie jak i u innych związane jest z surowym sądnym patrzeniem oraz z niezrozumieniem że Bóg prowadzi człowieka krok po kroku.

Społeczność z Bogiem

piątek, 13 lutego 2009 · 0 komentarze

Czy nie po to umierał Jezus?
Czy nie po to żebyśmy mogli z nim porozmawiać, pobyć, posłuchać go?

Dzisiaj ze względu na czasy w których żyjemy relację z Bogiem często traktujemy jako tylko nasz ratunek. Relacja z Bogiem rozważamy tylko jako coś pragmatycznego i dobrze. Natomiast życie z Bogiem to nie przede wszystkim załatwianie sobie różnych rzeczy. To spotkanie aby być ze sobą.
Wiem to takie egzystencjalne, to takie niepraktyczne...
Słyszałem kiedyś słowo o tym że codzienne spotkania z Bogiem to takie randki - Jezus siedzi i czeka aż przyjdziesz, słucha co masz do powiedzenia.

Jak byś się czuł drogi zakochany jakbyś poszedł na randkę z dziewczyną która chce tylko rozwiązania swoich problemów?
Żeby było jasne - tylko Bóg może rozwiązać nasze problemy i do niego się o to zwracamy.
Natomiast nasza relacja z Jezusem oblubieńcem powinna być pełna romansu, szczęścia i spełnienia. Jeśli byśmy zakosztowali tego jak być w bożej obecności więcej byśmy tam przebywali.
Tak tak - robimy to co nas pociąga. Nie jest tak, że od razu potępiam wszystkich ludzi że nie spotykają się z Bogiem bo nie chcą. Często chcemy tylko przez to że jesteśmy obciążeni i spracowani i nie doświadczyliśmy radości spotkania z Bogiem rzucamy to wybierając to co zadziała.

Spróbuj zobaczyć swoją relację z Jezusem jako dynamiczną rozmowę, albo po prostu bycie, kierowanie swoich myśli do niego, zachwyt, marzenie, wsłuchiwanie się w jego głos.
Wszystko inne będzie nam dodane:)

Dzisiejsze decyzje czy ,,czego to ja nie zrobię''

piątek, 6 lutego 2009 · 0 komentarze

,,Nie chwal się dniem jutrzejszym bo nie wiesz co dzień może
przynieść'' Przyp. Sal. 27,1

Mogę mówić o planach, mogę snuć marzenia, mogę wybiegać swoimi myślami
i słowami do przodu i do tyłu. kwestia jest taka, że jeśli tworzę
rzeczywistość której nie ma i sobe ją przypisuję to działa to źle nie
tyle na innych (mogą się zdołować albo zachwycić) ale też na mnie.
chwaląc się przyszłością, porównuję tak naprawdę chmurę z chmurą.
Ludzie słysząc to, porównują swoje obecne życie z moją przyszłością i
wypadają słabo. Niektórzy mówią o przyszłości żeby się dowartościować
- wyjść ponad obecne porażki i pomieszkać choć krótko w willi z
basenem.
W kontekście tego wersetu ważne jest to co tu i teraz oraz życie
dzisiejszych decyzji, bo one doprowadzą mnie do mojej wspaniałej
przyszłości.

Chrześcijanin powinien mieć zawsze to co najlepsze

środa, 4 lutego 2009 · 0 komentarze

Cóż trudno się z tym nie zgodzić mając za Tatusia największego z wielkich, najmądrzejszego z mądrych i najbogatszego z bogatych.
To jest serce Boga aby nie skąpić nam, aby nie oszczędzać na nas, aby wyrazić nam w pełni swoją miłość.
Natomiast w dzisiejszych czasach niektórzy mogą taką prawdę opacznie zrozumieć. Dla mnie to co najlepsze czyli to co najlepsze widzę i to co jest najdroższe.
Bóg mi niedawno powiedział że on nie będzie się licytował ze współczesnymi specami od marketingu i reklamy.
Oni próbują Ci wmówić że potrzebujesz tego tamtego i siamtego. Wmawiają Ci nieprawdę.
Bóg najlepiej wie czego potrzebujesz - jeśli to czytasz to najprawdopodobniej żyjesz ponad stan jeśli chodzi o twoje potrzeby.
Myślisz że potrzebujesz najnowszy telefon, najnowszy gadżet, najnowszą pralkę auto i hiper dom. Będziesz do tego dążył i prawdopodobnie będziesz to miał. Ale jak już to osiągniesz to zobaczysz że istota jest z deka gdzie indziej.
Gdzie?
Jezus: Moim pokarmem jest czynić wolę ojca.
Jezus: Szukajcie najpierw królestwa bożego a wszystko inne będzie wam dodane

Powszechne warownie

poniedziałek, 2 lutego 2009 · 0 komentarze

Po pierwsze: warownia to klapka w umysłach chrześcijan zbudowana przez diabła w celu nie osiągnięcia bożego celu. Czyli dla jeszcze nie rozumiejących: widzisz osobę potrzebującą, ale mówisz sobie (lub myślisz) ee, w sumie to nie wiadomo czy ta osoba jest wybrana przez Boga do zbawienia(to jest warownia) i idziesz dalej. Oczywiście nikt z nas dzisiaj tak chyba nie mówi i nie myśli ale pomyślałem sobie że to może być dobra ilustracja dla osób które pierwszy raz stykają się z takim terminem.

Pierwsza opisywana przeze mnie warownia brzmi:
"ja tam do tego się nie nadaję"
Bardzo podobne słowa padały z ust osób które były powołane przez Boga (Mojżesz, Izajasz, Jeremiasz). Gdyby te osoby pozostały na takim stanowisku pomimo bożego wezwania, dzisiaj byśmy się śmiali z tych imion bo nikt by ich nie znał i trudno było by nam je przeczytać:)

  • "Nie nadaję się" to wyznanie niewiary w zamysł Boga. Bóg stworzył ludzi aby mu
    służyli i działali. Mówiąc tak o sobie uznajesz że Bóg akurat tutaj się pomylił. Zauważ, że zawsze trudniej uwierzyć nam że Bóg może zrobić coś przez nas niż przez kogoś innego.
  • "Nie nadaję się" to zakamuflowane "nie chce mi się"
  • "Nie nadaję się" to patrzenie na tu i teraz, to upodobanie piosenek które już słyszeliśmy.
  • "Nie nadaję się" to zrzucenie odpowiedzialności na innych, to umywanie rąk od ratowania świata.
Oczywiście niektórzy powiedzą że ja na prawdę się nie nadaję, albo, on na prawdę się
nie nadaję.
A kto z nas się nadaje?
Czy jest cokolwiek do czego Bóg nas powołuje co jesteśmy w stanie zrobić bez jego
pomocy? Proszę bardzo, powodzenia.
Ok, wiadomo, trzeba rozważyć do czego się nadaję a do czego się nie nadaję, kto mi to proponuje, czy jest na to czas, czy nie ma na to czasu. Tak czy inaczej zadaj sobie trud i zobacz ile razy mówisz "nie nadaję się" ile razy mówisz "nie umiem mówić" "nie umiem rozmawiać" i zobacz czy czasami nie odciąłeś się przez taką warownię od bożego strumienia.
Bóg jest dobry i nagradza każdego kto pomimo uczucia nieadekwatności, słabości podejmują wyzwania i nie przejmują się brakami, kryzysem i przeszkodami na swojej drodze.

god of this city